Moto
Guzzi Nuovo Falcone to duża jednocylindrówka 500 ccm pojemności, o leżącym cylindrze,
wzorowany na wcześniejszym modelu Falcone. Konstrukcja
silnika ma swoje korzenie w 1921 roku. Poziomo zamontowany cylinder wysuwa się
do przodu z jego dość szczególną głowicą i
pokrywą zaworów. Celem było uzyskanie jak najlepszego chłodzenia w dość ciepłym
włoskim klimacie. Problem w tym, że rama musi być się trochę dłuższa, aby
pomieścić dość długą jednostkę napędową.
Silnik ma tradycyjnie bardzo duże i ciężkie koło zamachowe
(osłonięte w tym modelu pokrywą z aluminium). Prędkość maksymalna około 126
km/h na godzinę, 0-60mk/h w około 9 sekund , ale nie chodzi tu o szybkość.
Z
założenia miał to być prosty i bezawaryjny motocykl. I taki też jest! Potężny wolnoobrotowy silnik, charakteryzujący
się dużym momentem obrotowym, osiąga jak
na singla bardzo duże przebiegi. Znane
są przykłady, iż egzemplarze o przebiegu
około 100 000 km nadal mają bardzo dobrą
kompresję i łatwy rozruch. Motocykl jest
tak brzydki, że aż piękny. Ale czy dźwig, spychacz, koparka są piękne? Nie! One mają spełniać
powierzone im obowiązki i Falcone taki właśnie jest.
Moto Guzzi stworzył i
sprzedawał ten model w latach 1969 - 1976, w zasadzie wyłącznie dla
policji, wojska, straży i innych
służb państwowych. Wyprodukowano także niewielką partię modelu cywilnego Nuovo Falcone Civile oraz wersję specjalną Sahara, przeznaczoną dla armii jednego z afrykańskich krajów. Jak głosi plotka, motocykle nie zostały odebrane a firma sprzedała je w sieci swojej sprzedaży. Modele stały się dużym, kolekcjonerskim rarytasem.
Mija właśnie rok, jak użytkuję ten wspaniały motocykl. Jak się spisuje? Postaram się odpowiedzieć. Tak wyglądał motocykl zaraz po sprowadzeniu:
Zaraz po sprowadzeniu go z Holandii dokonałem przeglądu i ustaliłem następujące usterki:
- kłopoty z ładowaniem - poprzedni właściciel źle podłączył akumulator i prądnica uległa przemagnesowaniu - naprawiłem i przejrzałem prądnicę;
- porwany pokrowiec siedzenia - wymieniłem (pokrowiec prosto z Włoch);
- nieszczelności na zewnętrznym filtrze oleju - zmodernizowałem, uszczelniłem;
- wymieniłem felerną cewkę zapłonową, po rozgrzaniu motocykl tracił "iskrę" (tu wielkie podziękowania dla Kazia za pomoc);
- wymiana oleju, regulacja zaworów;
- okresowo nie działały kierunkowskazy - wymiana przerywacza i poprawienie złączy elektrycznych pomogło.
Po tym przeglądzie zrobiłem w trakcie sezonu kilka tysięcy i nic, dosłownie zero awarii. Silnik odpala, nawet po długim postoju od pierwszego kopnięcia (ostatnio próbowałem zostawiwszy go na 12 stopniowym mrozie).
Zużycie paliwa przy spokojnej jeździe niewiele ponad 3 litry.
Nie jest to motocykl o oszałamiających osiągach, ale niezawodność, komfort jazdy i świetna pozycja za kierownicą zachęca do dalszych wyjazdów.
Na początku użytkowanie miałem spore problemy z inną orientacją dźwigni hamulca i zmiany biegów (biegi po prawej stronie), ale po pewnym czasie idzie się przyzwyczaić.
Na początku użytkowanie miałem spore problemy z inną orientacją dźwigni hamulca i zmiany biegów (biegi po prawej stronie), ale po pewnym czasie idzie się przyzwyczaić.
Kolejna sprawa to wibracje silnika. Do prędkości 80-90 nie są one dokuczliwe. Nie bez znaczenia jest zastosowanie przez firmę bardzo wygodnych, tłumiących drgania gum kierownicy. Przy wyższych prędkościach pojawia się, znane mi z Junaka zjawisko "mrówek' w dłoniach. Ale taka jest specyfika "grubego jednocylindrowca".
W międzyczasie udało mi się jeszcze sprowadzić z Serbii, oryginalną szybę, którą zamontowałem po jej renowacji.
Po jej zamontowaniu można jeździć nawet w dżdżyste dni, bez obawy o przemoknięcie.
Tak prezentuje się dziś:
A tu na rajdzie Rotor - Olsztyn 2012
A ten na drugim planie w kamizelce co robi zdjęcie to ja :)
OdpowiedzUsuń